piątek, 1 sierpnia 2014

Prolog

 -Gdybym wiedziała, że będę tutaj teraz siedziała nie pobiegłabym na to metro.- mówię, a pani doktor miło się uśmiecha.
 Nienawidzę szpitali. Zwłaszcza psychiatryków.
 -Nie jest chyba, aż tak źle.- stwierdza.
 -Taa.- wywracam oczami i na nią spoglądam.
 Całe szczęście to tylko wizyta u psychologa. Jeszcze nie muszę zostawać tu na dłużej.
 -Opowiedz wszystko o tym dniu.- mimowolnie się uśmiecham, a w kącikach oczu pojawiają się łzy.
 -To zajmie nam więcej niż jedną wizytę, bo to długa historia.- odpowiadam szeptem przypominając sobie jego uśmiech. Przygryzam wargę i spoglądam na moje dłonie splecione na kolanach.
 -To tym lepiej, może się wreszcie przede mną otworzysz... 
 -I tak już dużo pani powiedziałam.- prycham.
 -Wszystko co pomoże mi stwierdzić czemu to robiłaś jest ważne.
 -Muszę dzisiaj mówić?- spoglądam na nią.
 -Możesz w domu sobie ułożyć wszystko, przypomnieć i opowiesz mi następnym razem. Teraz możesz tylko wspomnieć czego to dotyczy.
 -Takiego chłopaka...- znowu opuszczam głowę i słyszę westchnięcie lekarza.- Tylko ta historia jest optymistyczna... On mi pomógł.- uśmiecham się szeroko, a po policzkach spłynęły pierwsze łzy.
 -Dobrze, nie męczę cię już dzisiaj. Możesz iść.- podnoszę się i szybko wychodzę. Podążam w stronę metra i czekam, aż moja "limuzyna" podjedzie.
***
 -Jestem!- krzyczę do rodziców i wchodzę do mojego pokoju. Patrzę na moje rodzeństwo i mam ochotę już na nich krzyknąć, ale nie chcę mieć awantury.
 -Gdzie byłaś?- pyta Lila, a ja na nią patrzę.
 -Tam gdzie zawsze. Dajcie mi komputer, błagam.- dziesięciolatka wstaje od biurka i wystawia mi język, po czym wychodzi. Szybko zajmuję jej miejsce i włączam facebooka. W wyszukiwarce wpisuje jego imię i nazwisko i wchodzę na jego profil.
 Brayan Wayn.
 Wspomnienia napływają do mojej głowy wraz z każdym zdjęciem... otwieram okienko czatu i zaczynam czytać wszystkie rozmowy od początku.
 Teraz dopiero zaczynam na prawdę płakać.
 Wyłączam komputer i siadam na kanapie pod oknem.
 Nie zrobię tego, nie zrobię, miałam tego więcej nie robić.- szepczę do siebie w głowie.
 Czemu to tak się musiało skończyć?